Wird über Spotify absgepielt Wird über YouTube absgepielt
Zum YouTube-Video wechseln

Player wird geladen ...

Von Spotify scrobbeln?

Verbinde deine Spotify- und Last.fm-Konten, um deine gehörten Inhalte von jeder Spotify-App auf jedem Gerät und jeder Plattform zu scrobbeln.

Mit Spotify verbinden

Verwerfen

Du möchtest keine Anzeigen sehen? Führe jetzt das Upgrade durch

Dwa miłe zaskoczenia plus dwie żenady...

Nie 9 III – Niflheim Festival Tour 2014
W niedzielę, 9.03.2014, po długim okresie wyczekiwania, pojawiłam się pełna nadziei na wspaniały koncert w klubie Alibi. Pierwszym zaskoczeniem były pustki. Po prostu klub świeciła pustkami. Bardzo mnie to zdziwiło - pomna nie tak dawnego, wspaniałego koncertu Moonspella, na którym były tłumy, spodziewałam się podobnego zainteresowania. Później zrozumiałam, dlaczego koncert cieszył się nikłym zainteresowaniem. Ale zacznijmy od początku.
Pierwszego suportu, Shade Empire, nawet nie skomentuję, bo w sumie szkoda było czasu na słuchanie tych panów, więc wrażenia mam żadne.
Następną kapelą był Ereb Altor. I tu zaskoczenie bardzo pozytywne. Szczerze powiem, że nie znałam ich bardzo dobrze przed koncertem, ale zagrali fantastycznie. Po prostu wyszli na scenę i z pełnym zaangażowaniem i świetnym brzmieniem dali wspaniały koncert. Trzeba przyznać, że nie jest to najłatwiejsza muzyka, gdyż kawałki są długie i epickie, ale przeżycie było niezwykłe.
Następnie przyszła pora na In Vain. Wstyd się przyznać, ale poszłam na ten koncert przede wszystkim dla nich. Bardzo podobały mi się wszystkie ich płyty i liczyłam, że będzie świetny występ… Bardzo się zawiodłam. Panowie sknocili dosłownie każdy kawałek. Trzech (!!!) wokalistów robiło na scenie jakieś dziwne manewry, próbując przebić się przez kakofonię dźwięków, ale efekt był marny. Oprócz dziwnych jęków i wrzasków okraszonych namiastką muzyki na poziomie kapeli podwórkowej, nie było tam kompletnie nic. Niestety, po tym występie In Vain zdecydowanie spadło w moim rankingu ulubionych kapel. Nie wiem, czy w ogóle jeszcze kiedyś po nich sięgnę, a nawet, jeżeli tak, to nie prędko…
Następnie zagrał Manegarm - i tu kolejne miłe zaskoczenie. Bez przesady mogę powiedzieć, że była to bezsprzecznie gwiazda wieczoru. Świetny wokal, pełna harmonia, wspaniała atmosfera, brzmienie bez zarzutu. Po prostu dobry koncert na dobrym poziomie. I znów panowie zrobili to, co należy - po prostu wyszli na scenę i ZAGRALI. Naprawdę tylko albo aż tyle wystarczy, żeby koncert był udany.
Po tak wspaniałym wstępie z niecierpliwością czekałam na headlinera… Ale niestety…jak tylko Borknagar pojawił się na scenie i usłyszałam pierwsze "dźwięki", wiedziałam już, że będzie to jedna wielka kicha. Szczerze mówiąc jeszcze nigdy żadna kapela nie zawiodła mnie tak, jak oni. Ja nawet nie wiem, czy ten występ zasługuje na miano koncertu. Chaos, brak zgrania, wokal w ogóle niesłyszalny i bardzo dziwne zachowanie muzyków… Zero klasy, zero szacunku dla publiczności, jedno wielkie pajacowanie. Spieprzyli każdy kawałek, sfałszowali każdy dźwięk, po prostu żenada suto zakrapiana alkoholem… Przeżycie niezapomniane - jeszcze nigdy żaden koncert nie pozostawił u mnie takiego niesmaku. Coś strasznego…
Nasuwają mi się tylko dwa wnioski:
1. Miarą wielkości kapeli jest to, że potrafi zagrać dobry koncert. Dobra płyta to jeszcze nie wszystko…
2. Mało ludzi w klubie powinno od razu dawać do myślenia.

Du möchtest keine Anzeigen sehen? Führe jetzt das Upgrade durch

API Calls