Wird über Spotify absgepielt Wird über YouTube absgepielt
Zum YouTube-Video wechseln

Player wird geladen ...

Von Spotify scrobbeln?

Verbinde deine Spotify- und Last.fm-Konten, um deine gehörten Inhalte von jeder Spotify-App auf jedem Gerät und jeder Plattform zu scrobbeln.

Mit Spotify verbinden

Verwerfen

Du möchtest keine Anzeigen sehen? Führe jetzt das Upgrade durch

Deka dekaDANSE MACABRE -- Soap&Skin @ Kraków

Pia 22 II – Soap&Skin (with Ensemble)

Wybierając się na ten koncert, znałem oczywiście twórczość artystki, nie miałem jednak sprecyzowanych oczekiwań co do jej występu. I dobrze, zapewne nie byłem jedyną w Klubie Studio osobą, którą wcisnęła wczoraj w krzesło.

Tak, w krzesło, albowiem mieliśmy do czynienia z "siedzącym" koncertem. Jak się okazało, była to bardzo słuszna decyzja. Soap&Skin wynurzyła się z ciemności, pośród hałasów "Deathmental" zasiadła za fortepianem i rozpoczęła jeden z najbardziej osobliwych wieczorów w moim życiu. Po poprzedzającym występ secie, człowiek niemal topił się w dźwiękach. Anja Plaschg przyodziana w czarną prześcieradło-szato-suknię, z burzą rudych włosów wyglądała trochę jak dziewczynka z Ringu, a trochę jakby uciekła z Hogwartu. Po początkowym uderzeniu przyszło uspokojenie i Austriaczka, wsparta przez Ensemble, zaprezentowała przekrój swojej twórczości, w postaci m.in. utworów "Cynthia", "Cry Wolf", "Thanatos" czy "Voyage Voyage" (gdyby jeszcze nie ten kwadratowy akcent w jej francuskim, to byłoby niemal idealnie). Po drodze ochrzaniła jeszcze fotografów uwijających się pod sceną - Panowie, bardzo szanuję Waszą pracę i podziwiam jej efekty, ale wtedy po prostu faktycznie słychać Was było lepiej niż Artystkę.

Oszczędne oświetlenie, znikomy ruch sceniczny, smutna, acz doskonale wykonana i czysto zaśpiewana muzyka wciskały w (niestety niewygodne) krzesełka. Atmosfera była tak gęsta, że można by ją kroić nożem. Dźwięki wchodziły głęboko do środka i - na przemian - poruszały i mroziły, przyspieszały tętno i uspokajały. Tak naprawdę, koncert rozpoczął się dla mnie jednak w momencie, w którym Anja wstała od fortepianu, zaczęła wić się wokół statywu, teatralnie rzucając swoim szczupłym ciałem, krzycząc, nieco nawet przerażając. Na wielki (i ogłuszający) finał usłyszeliśmy "Marche Funèbre" oraz "Sugarbread" z nadchodzącej EPki. Artyści zeszli ze sceny, dając początek kilkuminutowej owacji. Na bis Anja wróciła sama. Z towarzyszeniem tylko fortepianu, dała nam być może najbardziej intrygujące wykonanie "The End" Doorsów. Jim Morrison i Jan Król lubią to.

Soap&Skin całą swą pozą zaskakuje. Nieważne ile w tym gry aktorskiej, wyrachowania i pozorów, ważne, że jest piekielnie przekonywująca. Raz malutka dziewczynka, by po chwili wstąpił w nią demon. Raz smutna, potulna i drobna kobietka, kiedy indziej niemal opętana mistrzyni ceremonii. Wszystko z doskonałym, specyficznym głosem i beztroską zabawą formami. Wczoraj byłem trochę w klubie, a trochę filharmonii, teatrze i na awangardowym performensie.

Ostatni raz tak rozbity umysłowo i rozchwiany emocjonalnie wychodziłem z klubu po koncercie Ulver. Swoją drogą, Norwegowie wystąpili dokładnie w tym samym miejscu, dokładnie (co do dnia) 3 lata wcześniej. Całkiem ładne uczczenie rocznicy. Wielkie ukłony dla Knock Out Productions za dobrą organizację, nagłośnienie i - podsumowując - koncert sam w sobie. Dziękuję za tak dziwny, osobliwy, intrygujący, niepokojący i udany show.

Du möchtest keine Anzeigen sehen? Führe jetzt das Upgrade durch

API Calls