Montag, 20. Jun 2011, 3:36
Pia 17 VI – Orange Warsaw Festiwal 2011
* "Cześć. Mam jedno pytanie! Czy jesteście gotowi na może nie największy ale NAJFAJNIEJSZY festiwal tego lata?!" Takiego suchara na powitanie zarzucił na powitanie Piotr Metz. Generalnie, OWF jest najgorszym festynem ever.
* Zaczynając od początku: Kiedy wchodzi się na teren festiwalu mamy około 10 bramek i już tu się zaczyna pierwszy problem. Jeśli masz zwykły papierowy bilet, to okejka, jeśli masz super nowoczesny e-bilet, to oczywiście nikt z ich ekipy nie umie go odczytać, stoisz tam pół godizny, żeby ktokolwiek coś zaradził (co jest zajebistą akcją jak się przychodzi koło godziny 20 i takich osób do wpuszczenia jest np. 300 i to trwa dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo za sprawą takiej organizacji). Jak wjedziemy po lewej śliczne panie nas obrączkują, chociaż one same za dużo na ten temat nie wiedzą, moją opaskę zakładały z 2 minuty luźno, kiedy na openerze to trwa średnio 15 sekund. Następnie mamy kolejne bramki gdzie są "ochroniarze", którzy nas "przeszukują". Pierwszego dnia NIKT mnie ani nie dotknął, nie kazał pokazać co mam w kieszaniach, pokazać torby, nawet słowem się nie odezwali, bez problemu mogłem tu wnieść nóż, broń czy litra starogardziej i obalić w sraczu. Jak już wejdziemy na ten nieszczęsny piknik to po lewej mamy STREFĘ GASTRO.
* Jak sama nazwa mówi możemy tam kupić przeogromną ilość rzeczy spożywczych - piwo, fajki i telepizze. Miejscówa na jakieś 3000 osób, niby fajnie gdyby nie to, że tylko tam sprzedaje się browar i tylko tam można ten browar wypić. Więc jeśli długo sączymy browara i jest w środku 3k osób, to ochorona co robi? Zamyka całą tę strefę żeby nikt nie mógł wejść! Zajebiście! Chce Ci się pić? Wyjebane! W strefie gastro, bardzo dużo toi toi. Całe 8!Oprócz strefy gastro mamy też inne entertainment'y np. festiwalowy makijaż! tatuaż! i uwaga uwaga… festiwalowy wianek! Pani nazrywa kwiatów i robi Ci wianek! Ale są też tutaj plusy, stosunkowo puste leżaczki gdzie można usiąść, panie rozdają darmowe jabuszka (!) i… wodę w… BUTELKACH. Wodę w zakręconych butelkach! Możesz na spokojnie wziąć ich dziesięć i rzucić na scenę, albo wychlać całą i walnąć pod nogi na płtycie żeby każdy się na niej wyjebał! Innym rzeczywistym plusem było stoisko Kropli Beskidu, gdzie w sterypianowych kubeczkach panie nalewają wodę lub… owocową herbatkę gdy zmarźniesz! No i to na tyle. Potem wchodzimy po schodkach, do góry na stadionpo mniejwięcej takich:
* http://x.garnek.pl/ga992/847afcc73031ba11491450a3/warszawa_stadion_legii.jpgschodkach, tu mamy następne rozrywki, gdy przychodzi godzina 22, trzeba podlać trawę, więc organizatorzy włączją spryskiwacze podlewające nie tylko trawę, ale również schody i chodzących nimi ludzi!Jak już dojdziemy to mamy NAJFAJNIEJSZĄ RZECZ festynu czyli baaaaaaaaardzooooo dużo cywilizowanych kibli co było ogromnym plusem. Ale taka już bardziej sestiwalowa częśc:
* Pierwszego dnia jak wszedłem na stadion to płyta była zapełniona w jakiś 30%, a Orange Circle w jakiś… 2%. Btw, OC było zrobione tak, ze było kwadratem dookoła którego KAŻDY mógł stanąć torując wejście na nie, cała płyta obaliła wszystkie wejścia na OC. P.S. Największa beka była, jak zobaczyłem na OC, babkę która usiadła na podłodze naprzeciw sceny wyciągnęła COLĘ W BUTELCE, CZEKOLADĘ I CZIPSY. Na opka, Ci kurwa wazelinę sprawdzają, a tam mogłeś nawet sobie obiad z deserem zrobić! Na OC było hmm… 60 osób? Średnia wieku około 12 lat, spotkanie miłośniczek BRAVO GIRL!. Generalnie jak na scenę wszedł pierwsze zespół to można było się położyć na brzuchu, obkręcić podrapać po jajkach i niewiadomo co w ogledłości 10 m od sceny. Skończył grać marny fox i wychodzi Metz zapowiadając następny zespół (Czy na np. HOF wychodzi Ziółkowski i mówi: "HEJKA! podobało wam się?! Mnie też! SUPER ZABAWA! Teraz Piotr Lisiecki!" ??) No i na scenę wchodzi Piotr Lisiecki a nagle cała gównarzeria z płyty…. PRZESKAKUJE PRZEZ BARIERKI, ODPYCHA OCHRONIARZY, CIĄGNIE SIĘ I BIJE I WSKAKUJE NA ORANGE CIRCLE! No kurwa, zabawa jak na Dożynkach!!!!!!! Ochroniarze nie wiedzą co się dzieje, i wpuszczają osoby z biletem na płytę! No kurwa! Weź sobie wyorbaź, że oni wpuszcxzali potem KOGO LECI, żeby w ogóle zapełnić OC bo na nim nie było NIKOGO. Ochroniarze chodzili i prosili ludzi na sektorach żeby zajęli swoje miejsca, żeby to jakoś wyglądało! Sam koncert Lisieckiego? Fajny chłopak, Jolene zaśpiewał super, solową piosenkę też, z zespołem również, było fajnie. Potem na scenę wyskoczył Szpak. Repertuar zajebisty, intrumentalnie ekstra, wokal - poprawnie. Dupy nie urwało, ale był w porządku bo się bałem żenady w stylu: "HEJKA! BAWIMY SIĘ! KLASZCZEMY ZAPRASZAM DO ŚPIEWANIA!!!!!". Średnia wieku ciągle wynosiła 12 lat na terenie całe festynu, a kiedy na scenę wleźli MCR to byślałem, że szklane rzeczy zaczną peknać, taki był pisk. Dziewczynki krzyczą jakby je ktoś gwałcił, ryk jak ja pierdole. Gdybym nie przefarbował włosów z czerownego, najprawdopodbniej byłbym tam noszony na rękach. MCR, zagrali i se poszli a z nim w chuj poszła CAAAAAAAAAAŁAAAAAAAAAA GÓWNARZENIA :)))))))))))) Oczywiście wszystko było tak przemyślane, że wychodziło całe OC przez chyba 20 minut, żeby następni weszli, organizacja FANTASTYCZNA! No, i w końcu festyn zaczyna nabierać jakiś sens! Skunk Anasie wchodzi na scenę! Ale… coś tu nie pasuje… Stoję na OC i… eee… Czuję szampon do włosów i perfumy? Koło mnie typ w garniaku? WTF? Typ z dzieckiem na szyi? co kurwa? No, ale pierwszy kawałek, Skin szaleje, tłum stoi i nagle kurwa POGO, patrzę w pogo a tam kto? Mój tata XDDDDDDDD. No żeby mój ojciec musiał rozkręcać pogo, to ja pierdole, no beeeeeka. czywiście ludzie wokoło zbulwerswani: "CO TO ZA ZACHOWANIE?! JAK SIĘ PAN ZACHOWUJESZ?! DLACZEGO SIĘ PAN PCHA?! DLACZEGO TA ŁYSA MURZYNKA JAK ŚPIEWA TO STAJE NA RĘKACH PUBLIKI I ŚPIEWA? CO TO JEST?!" no ŻENADA ja się tam bałem pobujać a co dopiero skakać, czym zupełnie się nie rpzejmował np. mój ojciec, który znalazł ekipę 30-40 latków na speedzie i wykopali wszystkie garniaki! xd No, więc Skunk już po pierwszych 3 kawałkach nabrało sensowny kształt. Koncert w chuja dobry. Było naprawde GODNIE.
* …w między czasie..
* .Pełno ludzi przychodzi na festyn na Mobiego, ogromne kolejki do wejście i obrączek, Ci co weszli kierują się na browarka do strefy gastro kiedy weszło tam za dużo osób (BO Z BROWAREM WYJŚĆ NIE MOŻNA!) co zrobili ochroniarze? Zaczęli wyganiać ludzi GAZEM PIEPRZOWYM. GAZEM PIEPRZOWYM LUDZIOM W OCZY PRYSKALI. Zajebisty festyn!
* …po skunk…
* Po Skunk całe OC i płyta wychodzą żeby zamienić się miejscem ze starymi pierdzielami co idą na Mobiego. Oczywiście ustawienie OC tak, że płyta może je otoczyć skończyło się tak że ludzie się przepychali, bluzgali i krzyczeli: "NIECH PAN SIĘ NIE PCHA TO NIE eee…koncert????" Organizacja MASAKRA.Po koncercie, miały jeździć auytobusy, odwożące festiwalowiczów do domu, po 30 minutach przyszedł policjant i powiedział, że ten przystanek jest wyłączony z ruchu :))))))))Rzeczy, które jakoś umknęły:
* PLUSY:-fajne sytuacje w kiblach gdzie mimo tego, zebyły zarówno męskie jak i damskie kible były ciekawe akcje, że Panowie leją do pisuarów, Panie w kabinach, a oczyiwście jak jedna SZCZA to z nią 20 koleżanek więc np. przychodzi koleżanka i krzyczy: "MARTYNKA MARTYNKA GDZIE JESTEŚ??????!!!!!!!" na co odpowiada jej męski niski głos: "DRUGA KABINA NA LEWO, ZAPRASZAM I CZEKAM" :))))))))))))))))-dużo gratisów, woda, herbatka, jabłka, tigery
* MINUSY:
-Żeby kupić picie i browara, trzeba było wymienić kasę, na żetonu, które oczywiście w połowie przedostatniego koncertu się skończyły i nie można było się napić bronxa :)Inne: -Piwerko: bardzo, bardzo wręcz za zimne, cena 6 zeta, trochę małe bo 0,4, ale tam przynajmniej było piwo, a nie woda z piwem.
* Nastawienie po I dniu:Jeśli nie pojechałeś na OWF, bo matka Ci nie pozwoliła, umarł pies, zła pogoda, brak funduszów, złamałeś nogę - CIESZ SIĘ.