Mittwoch, 29. Feb 2012, 13:35
Fucked Up przy okazji wydania David Comes To Life zafundował swoim fanom poznawczy dysonans. O ile, pod względem muzycznym nadal mamy do czynienia z nieokrzesanym hardrock'owy odlotem, z racji „rozpasanej” długości całego wydawnictwa, jak i liryki na nim zawartej, nie sposób jest nie zauważyć, operowych zapędów zespołu. Po mimo tego pozornego galimatiasu i niecodziennego rozchwiania pomiędzy stylistykami Kanadyjczykom, udało się stworzyć spójne, dobrze, przyswajalne dzieło, które przez wielu, ochrzczone zostało mianem koncept albumu, tudzież miłosnej rock opery.