Sonntag, 27. Aug 2006, 16:34
26.08.2006 - do tej pory najszczęśliwszy dzień w moim życiu! Byłem na koncercie wspaniałego artysty jakim jest David Gilmour. Na dodatek gościnnie wystąpił z nim Richard Wright, więc można powiedzieć, że grając numery z repertuaru Pink Floyd słyszałem 1/2 mojego ulubionego zespołu. Jak dołączyć do tego Phil Manzanera na gitarze, Guy Pratt na basie (Pink Floyd po odejściu Watersa), Jon Cardin (częsty klawiszowiec na koncertach PF) i legendarny saksofon Dick Parry, to już powstaje coś,czego nie da opisać się słowami.
Staliśmy z lubą jakieś 20m od sceny i były to miejsca rewelacyjne. Było widać zarówno muzyków,…